Pierwsze zdjęcia ślubne robiłem jak większość z Nas rodzinie. Lepsze, gorsze - zawsze coś było do oglądania, wymiany opinii, porównania z innymi zdjęciami. Wraz ze zmianą aparatów zwiększały się moje oczekiwania co do jakości zdjęć - tego co przedstawiały, w jaki sposób zatrzymywałem czas.
Miło jest słyszeć dobre słowa na temat zdjęć jakie wykonałem, ale zawsze powtarzam, nie wszystkim musi się podobać mój punkt widzenia a tym są zdjęcia. Zatrzymuję ten czas, który tyka we mnie. Osoba obok trzymająca aparat ma "swój czas" do zatrzymania, nie da się zatrzymać tego samego czasu. Dowodów na to jest wiele, jednym z nich jest mój kompan fotograficzny - z pasji identyczny jak ja, z "reszty" zupełnie inny. Monika - kobieta, to podstawowa różnica i co najważniejsze zatrzymuje "swój czas" artystycznie. Mamy za sobą już parenaście sesji i mam nadzieję, że wiele przed sobą. Owoce współpracy można zobaczyć czytając i oglądając nasze blogi i strony. Przeplatają się w nich zdjęcia z różnych wspólnych projektów, wspólnych a odmiennych.
Największym wyzwaniem dla mnie jest uchwycenie ceremonii zaślubin, duża przestrzeń, mało ruchu :-) typowy reportaż z odrobiną artyzmu. Szaleństwem są sesje plenerowe, pomysły, wykorzystanie otoczenia, pełna swoboda. Podczas wesela zawsze się coś dzieje, tańce, hulanki, swawole, można pstrykać do woli. Lubię zatrzymywać czas "młodym", aby mogli powrócić do tych chwil, które przez stres, zmęczenie i zamieszanie gdzieś ulatują.
Postaram się zamieścić parę "czasów" ślubnych w kolejnych postach.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz